Mam ochotę pisać, pisać, pisać (grafomania-mode-on )… tylko nie wiem od czego zacząć. Takie bogate dialogi wewnętrzne prowadzę ze sobą kiedy się nudzę, że potem i tak nie sposób odtworzyć ich tak doskonale.
Naprawdę nie pojmuję po co mi znieczulenie (u dentysty) skoro i tak boli. A tak to dodatkowo boli jeszcze to znieczulenie Już jak wyobrażam sobie igłę w dziąśle to… no po prostu nienawidzę zastrzyków, nie znoszę. Tak, do dziś, mimo że teścia to już wziąłem ponad 100… A już zastrzyk w dziąsło – też boli i to taki najmniej przyjemny ból jaki sobie mogę wyobrazić
(już chyba wolałbym ból borowania bez znieczulenia).
A całe przedpołudnie uprawiałem dzisiaj bardzo trudną sztukę unikania kierowników żeby któryś nie uświadomił sobie, że jednego ze współpracowników jutro nie będzie i żeby może nie zapytał czy ja jutro przyjdę, bo nigdzie nie idę
Nie no, żartowałem – nie było to takie trudne
Telefonu jak na razie też nie było, więc może i niedzielę jednak będę miał wolną (tak piszę „może” i „jednak”, bo dawno nie byłem w dodatkowej… i nie żeby mi się spieszyło
).
Za to trochę nabrałem ostatnio zapału na wycieczki (tego zapału nie mam tyle co rok temu, wtedy bowiem pracowałem na zmiany, więc wcześnie wstaną niedzielę mogłem odespać w tygodniu, co nie jest możliwe teraz ), bo poza nie-tak-dalekim ogrodem zoologicznym jest jeszcze takie coś: pl.wikipedia.org/wiki/Externsteine zarąbiste! tam koniecznie pojadę
Tylko musi być ładnie i ciepło a nie kurde zima latem
Koniec maja, a rano 4 stopnie… no masakra.
No dobra, to przełożę kartę z aparatu do kompa (bardzo mnie jakoś tak mierżą niektóre zwykłe czynności – przekładanie, podłączanie, załączanie itp. pierdoły jakoś tak, mimo że aparat stoi obok /swoją drogą powinienem go też chować, ale… no nie chce mi się, bo wyciąganie go z szafki i torby to kolejne dwie nudne czynności / to częstokroć nie mogę się zmusić żeby tą klapeczkę otworzyć /już nie mówiąc o podniesieniu aparatu obydwoma rękami
/, wyjąć kartę, włożyć w kompa, skopiować… po czym zrobić to samo w odwrotnej kolejności, więc zdjęcia tam na nim wiszą; potem kiedy już to zrobię to leżą w folderze bo posortowanie ich to kolejna żmudna czynność – dlatego też wciąż jeszcze nie pochwaliłem się zdjęciami mieszkania – nadal leżakują nie posortowane
za to już nie w aparacie tylko na kompie, a to już dużo
Czy to ekstremalny przykład lenistwa? czy jednak po prostu mogę pewnych czynności nie lubić wyjątkowo?) i pokażę za to mój najnowszy zakup:
czyli mam już swoją „wisienkę na torcie” – ostatni chyba zakup do mieszkania
Widziałem ja wreszcie, w Daichmannie, moje od lat wymarzone klapki! Czyli takie „szmaciane” no normalnie wymarzone i to nie jedne a cała masa fasonów! Tylko że… wszystkie nr 40 i więcej
A jeśli o klapki idzie, to ja mam numer 37, a nawet 36 czasem
Niepocieszony więc kupiłem sobie jakieś japonki – też „szmaciane” ale nie aż tak fajne, za to bardzo tanie były po przecenie
Ale przynajmniej mam już pewność, że są takie buty jak chcę
FILA takie robi (mam nadzieję, że w mniejszych rozmiarach też).
Właściwie ta grafomania, to miał być o taki sobie przerywnik przed poważniejszą treścią, ale nagle zachciało mi się spać, więc zakończę zanim jeszcze zacząłem