Żeby mi się chciało tak jak mi się nie chce… robić cokolwiek
Może tak bym się zajął rozplanowaniem nadchodzącej soboty (bo wybieram się do Bremen na cały dzień), a nie jak zwykle w piątek późno w nocy będę klął, że tego nie zrobiłem a czasu na sen zostało tak mało… A muszę obczaić gdzie zaparkować, którędy potem dojechać do centrum… (bo oczywiście jadę z rowerem w bagażniku), choć znów korci mnie spróbowanie parkowania w centrum, bo tym razem wybieram się względnie wcześnie rano… ale przecież znając doświadczenia z zeszłego roku (a też przed południem byłem a i tak o miejscu czy to niepłatnym czy to nawet płatnym mogłem zapomnieć – zaprawdę powiadam Wam, czegoś takiego jak w B. w czasie F. to nie widzieliście – każdy możliwy skrawek drogi, pobocza, czegokolwiek jest zastawiony samochodami w całym centrum, ulice główne, ulice boczne, jeden za drugim, a gdy któryś wyjeżdża, 10 sek później stoi już tam następny – ponieważ jednocześnie drugie tyle samochodów porusza się w tempie żółwia po ulicach szukając właśnie takiej okazji na parking /znaczy w tempie żółwia nie dlatego że szukają, tylko dlatego że inaczej się nie da, ponieważ ulice są niemniej zaprane samochodami/), no i geocaching przy okazji oczywiście. A także widziałem w ofercie jednej meblowej sieci fajne pufy, tam też gdzieś te sklepy są, a nie chce mi się specjalnie gdzie indziej do nich jeździć (z drugiej strony wszystko na sobotę to też niezbyt). No i trzeba brać pod uwagę możliwe korki… (znaczy nie mówię o tych w centrum! bo te to są pewne, a nie jedynie możliwe miałem raczej na myśli te na autostradzie /i po zjeździe z niej/ jeszcze przed miastem, te przez które pewnej sierpniowej soboty nie dojechałem do Bremerhaven).
Uparłem się na sobotę, bo jest pochód, w godzinach 10:30-11:30 więc tak się zastanawiam o której wyjechać jeśli chcę być w centrum na 10:30… Myślałem żeby o 8:00, bo godzinka dojazd autem, potem do centrum rowerem (nie wiem jeszcze jak daleko)… no a co jak pobłądzę w poszukiwaniu parkingu? albo korki będą na etapie autostrady? paradoksalnie 8:00 może być za późno, czyli 7:00. A co jak… nie no, o 6:00 to już chyba przesada
Dalej… muszę obadać ten parking podobnież w ogóle darmowy tylko stamtąd kawałek do centrum jest (ale za to na niego łatwo zjechać z autostrady… podobno, tylko ja nigdy nie wiem gdzie to jest dokładnie zawsze go widzę jak jadę do Polski, tzn. szyld że tutaj na niego zjazd, ale np. jak jeżdżę a wyprzedaż do Bremen, to mnie inaczej prowadzi i nie mijam tego miejsca, także muszę sprawdzić konkretnie jego adres co by mnie nawi doprowadziła), a jak tam nie będzie miejsca? (ale tam podobno zawsze jest miejsce), a jak nie znajdę? Ostatecznie stanę na tym co rok temu, ale tu z kolei muszę obadać jak zajechać na niego omijając centrum.
Następnie muszę się zastanowić gdzie się ustawić jako widz tego pochodu – na początku to niezbyt bo się dopiero rozkręcają, na końcu tym bardziej nie, bo już nie mają cukierków (nie lubię cukierków, ale i tak fajnie jest złapać kilka
a może i nie tylko cukierkami będą rzucać
skoro w Oldb rzucali torby, maskotki, piernikowe serca… oo, serca na pewno będą rzucać, bo to prawie logo tej imprezy
tu powinni rzucać fajniejsze rzeczy, bo to większe miasto
). A potem to już… a potem nie wiem, może trochę pojeżdżę gdzieś rowerem (geocaching!
A biada mi ktoś ten dzień spieprzy… Btw. to zabawne, bo tak sobie myślałem, że może bym w sumie z kimś pojechał, np. z tą Polką, z którą się kiedyś spotkałem, wspominała że by się chętnie gdzieś przejechała… No i tak myślę, że mogę jej zaproponować. A potem myślę, że ale przecież ja z rowerem i trochę chcę pojeździć… i znów wychodzi na to że lepiej samemu
Mam nadzieję tylko że mnie grypa nie rozłoży, bo coś mnie bierze ale cii! Ma przejść!
Z mniej wesołych rzeczy do ogarnięcia, to myślę (…i myślę, i myślę i nic z tego nie wynika, bo działania zero), że czas wreszcie przestać myśleć a zacząć działać i poczynić jakieś kroki w kierunku… ech.
Pewnie wspominałem że się wybieram do psychiatry (a jak nie wspominałem, to napiszę innym razem), najbliżsi polskojęzyczni 120-150km No znalazłem jednego o 100km (ze zanotuję: polscylekarze.org/index.php… ), 100 też nie fajnie ale zawsze lepiej niż 150, ale googlując dalej on chyba nie przyjmuje na kasę chorych
No i tak trochę nie wiem co dalej. Eech, z resztą ja bym się nawet przejechał te 150km, ale to ze 2h (w jedną stronę!), to co mam za każdym razem wolne w pracy brać? Niezbyt. Może więc jednak miejscowy, może nie będzie tak źle z językiem? Ale wygooglowałem też, że miejscowi często odsyłają do polskich… I kolejna sprawa (też wygooglowałem, a jakże), to trzeba mieć skierowanie od rodzinnego. No spoko, to się pewnie da zrobić ale samo bieganie mnie zniechęca ) nie wspominając już o tym że do androloga też chciałem iść – w związku z ubywającymi na głowie włosami
chciałem w sumie zapytać rodzinnego do kogo z tym iść i żeby mnie skierował, ale to bym mógł przy okazji zastrzyku… tyle że następny zastrzyk wypada mi po świętach, więc będę w PL, więc najwyżej jeszcze następny… ale to już będzie marzec, więc eech… choć w sumie może się i tak nie zmobilizuję aż do marca).
Wracając do psychiatry – ok, są trudności, ale mógłbym przynajmniej napisać do psychologa i chociaż to zacząć… i też mi jakoś ciężko, no ale nad tym muszę w końcu usiąść. A co do psychiatry to czasem też myślę żeby może jednak olać (i zostać tylko przy psychologu), w sumie… w sumie wierzę przecież, że wszystko można osiągnąć (przyciągnąć, wykreować – jak zwał tak zwał), nawet bez pomocy… tylko jakoś nie widzę bym siebie umiał do tego zmobilizować samodzielnie
Pooza tym myślę też że chciałbym jeszcze w tym roku umówić się na regresing, ale – zgadnijcie oczywiście nie mogę się zmobilizować by się przygotować.
No i tatuaż, np. w okolicy świąt. Ale… chyba już wiecie
Już nie mówiąc o tym że się miałem uczyć giełdy, języka… Na jutro koniecznie muszę wrzucić se jakiegoś audiobooka na mp3, bo już dziś w pracy myślałem że umrę z nudów umysłowych (btw. może jakieś książki o rozwoju duchowym w formie audio możecie polecić? oczywiście mają być gotowe do zassania jak na pirata przystało ).
A ja zamiast robić to wszystko siedzę i piszę tą grafomańską notkę… I zastanawiam się jak to się do czegoś zmobilizować
Nie no, ale tą sobotę to muszę zaplanować – zacznijmy od najprzyjemniejszego