„Pokłosie” – mój odbiór filmu

Dobra, obejrzałem wczoraj „Pokłosie” i… ale dziwny film. Niby rozumiem jego problematykę, a i tak przez cały czas nie mogłem się oprzeć wrażeniu… no że coś mi tu nie pasuje.
Ok, mój komentarz może się wielu osobom nie spodobać (i to osobom po różnych stronach barykady) także głęboki oddech ;) No i będą spojlery bo inaczej się nie da.
No więc tak, na początku dowiadujemy się, że jeden z braci odnajduje żydowskie płyty nagrobne, które zostały użyte pod utwardzenie drogi itp. „zbezczeszczone” i zbiera je i ustawia, bo mu ich szkoda i uważa, że to nie właściwe itp. No i hmm… tak jak powiedział: „To też byli ludzie”, wszystko prawda. Tylko że jaki ja mam stosunek do nagrobków w ogóle (i w ogóle pogrzebów oraz zwłok), to chyba już jest wiadome, więc… tak bardzo pozbawionym sensu zajęciem mi się to wydaje, że nawet przesłanie filmu tego nie ratuje. W nagrobku nie ma tego człowieka, nie ma go nawet w zmarłym ciele – dlatego nie uświęcam ani pogrzebów, ani zwłok, ani nagrobków (i osobiście w stosunku do siebie sobie tego też nie życzę, życzę sobie żeby moje ciało po śmierci maksymalnie wykorzystać – czyli najlepiej akademia medyczna, a potem zutylizować najmniejszym kosztem i finito).
Ten film jest osobiście wydaje mi się mało realny.
Nie tylko dlatego, że trudno uwierzyć by ktoś zadał sobie trud ustawiania tych nagrobków ale chodzi też o ludzi z tej wsi. Serio całą wieś w nocy by się schodziła, bo ktoś jakieś płyty spod kościoła wywozi? Osobiście myślę, że ludzie mają to głęboko gdzieś. Znam bliżej tylko jedną wieś i ludzie tam robią dokładnie to samo co ludzie w pobliskim (moim w PL) miasteczku: młodzież kupuje najnowsze modele smartfonów, a ci trochę starsi… też generalnie skupieni są na życiu codziennym, a nie kościele. Aż tak bardzo w miejscu czas nie stoi. No ale pomińmy to i lecimy dalej w treść filmu.
Potem dowiadujemy się, że ludzie zajęli ziemię po Żydach, którzy „zniknęli”. I tutaj (gdyby faktycznie tak było, a nie tak jak dowiadujemy się w dalszej części, że było) powiedziałbym: no kurczę, wojna była, a po wojnie przyszli ludzie i po prostu zajęli wolną ziemię, oni też nic nie mają jeśli nie tą ziemię i myślę, że raczej w takim przypadku nie powinno być możliwości ubiegania się o nią jakichś spadkobierców.
Następnie dowiadujemy się jednak, że ci Żydzi, do których ziemia należała, z całą pewnością zostali zamordowani i to przez ówczesnych mieszkańców wsi – Polaków (w takim układnie, to ziemia jednak została zrabowana, ale to inna sprawa).
No i co? Co w tym jest takiego dziwnego? że Polacy też zabijali Żydów? to było dość proste w czasie wojny pozbyć się ludzi niewygodnych. A poza tym efekt Lucyfera. I wszystko na ten temat. No i tyle, koniec filmu. Dla mnie to po prostu ciekawa historia, kończy się i tyle. Ale tu właśnie zaczynają się internetowe dyskusje. I te opinie, że film jest antypolski. Serio?
Czemu ludzie zaraz mówią, że coś takiego to jest antypolskie? Dla mnie, to przedstawienie pewnego mechanizmu, nie mającego nic wspólnego z narodowością ani sprawców ani ofiar! Po prostu byli sobie ludzie, którzy uznali że grupy innych ludzi będzie korzystnie się pozbyć i w dodatku nie poniosą oni z tego tytułu żadnych konsekwencji (a może nawet pochwałę), więc to zrobili – as simple as that. To nie jest antypolskie ani pro jakieśtam, to jest po prostu (niestety) normalne.
Czemu ludziom tak trudno się przyznać, że wraz z tłumem byliby w stanie zrobić… bardzo wiele? (bo może jakiś mały procent rzeczywiście nie byłby zdolny zrobić wszystkiego, więc nie piszę „wszystko”). Czemu tak bardzo próbują się bronić przed tym co jest… normalne? (powtórzę: efekt Lucyfera).
Właściwie myślę, że trudno nawet karać ludzi za to, że efekt Lucyfera na nich działa, taka jest prawidłowość. Jedyne czego trzeba, to NIE DOPUŚCIĆ BY MÓGŁ ZADZIAŁAĆ! nie dopuścić by zaistniały warunki, w których zadziała (kumacie? zwłaszcza ci o poglądach prawicowych? /w razie gdyby ktoś taki nie zrozumiał: mówię o poglądach prawicowych ponieważ takie ustroje w najkrótszy sposób prowadzą do zaistnienia niepewnych warunków/)

cyt. z: „Dlaczego „Pokłosie” Władysława Pasikowskiego wywołało prawdziwą medialną burzę? [Waszym zdaniem]”:

„Jeśli zgodzić się z Bieleckim, to dlaczego „Pokłosie” wywołało tak negatywne emocje, które zauważył Maciej Stuhr, a także setki komentarzy w internecie pod artykułami dotyczącymi filmu Pasikowskiego? Dlaczego żywsze emocje wzbudza film, który dotyka wątków sprzed prawie 70 lat, niż te które pokazują współczesną Polskę? Dlaczego emocje związane z relacjami polsko-żydowskimi są wciąż tak gwałtowne? Jakie jest Wasze zdanie?”

– ponieważ ludzie nie potrafią przyznać, że też są dolni do czynienia zła (i co za tym idzie boją się strasznie by ktoś im tego nie zarzucił). Oto dlaczego.

Reasumując: dla mnie nie ma nic dziwnego, obraźliwego ani szokującego w tym, że Polacy zabijali Żydów (i że powstają takie filmy), albo że Żydzi zabijali Polaków, albo Polacy Niemców czy Żydzi Niemców, bo generalnie ludzie w każdym okresie historycznym zabijali się nawzajem w każdej możliwej konfiguracji narodowościowej. Ale ponieważ ludzie nadal nie są świadomi tego, że sami też są zdolni do czynienia zła, to dobrze że takie filmy powstają, zresztą to jest całkiem dobry film. A tym bardziej, że mnie skłonił nawet do napisania notki ;)

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii i oznaczony tagami , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.