Transseksualne dzieci – film. Czyli okiem starego transa ;)

Polecam dobry film o transpłciowych dzieciach: „Dzieciństwo w nie swoim ciele”. Film jest dobry… do momentu kiedy wypowiada się 19 letni Isaac… no po prostu jakoś… nie. Skoro nie żałuje, to jak „Trudno mówić o byłej płci bez pewnego poczucia straty” – kę?! żee… co? „Marzę o przerwie, przynajmniej od przyjmowania testosteronu” – … I jak: „to ciało nie jest moje” – mam złą wiadomość – innego nie dostaniesz. Czy jestem teraz bardzo złośliwy? No bo po prostu chciałbym jakoś umieć oddać jakie uczucia wzbudza we mnie gdy ktoś takie rzeczy mówi, ale nie wiem jak… Chłopak ma ogromne szczęście, bo wcześnie zaczął itp, to wyskakuje z pomysłem że zmęczony jest lekami… Ciekawe że cukrzycy jakoś masowo nie użalają się nad swoimi lekami… a może i są także zmęczeni codziennymi zastrzykami – ja to rozumiem, to nawet nie chodzi o to, że nie można być zmęczonym tylko… to jest film pokazujący pewien problem, a ktoś wyskakuj w nim że zmęczony jest co brzmi jakby miał wątpliwości (i jeszcze jakiś laik gotowy jest pomyśleć, że to powszechne u ts). „Trudno mówić o byłej płci bez pewnego poczucia straty” – serio? A jakiejżto straty? Ludzie przestali się oglądać, wyśmiewać i obgadywać, a ci taktowniejsi nie muszą już reagować konsternacją i nie ma niezręcznych sytuacji. Do tego można spojrzeć w lustro, a nie czuć wstręt na każde takie spojrzenie. Rzeczywiście, to taka strata. Wiecie co mi to przypomina? Jak na grupie jeden chłopak, młody, przystojny, też wyskoczył z czymś takim… (no nie będę powtarzać dokładnie, bo nie wynosimy poza grupę)… *attention-whore-alert* – po prostu. Od razu i momentalnie wewnętrznie wszystko mi wtedy spłynęło na tej grupie i przestałem słuchać (myślę, że rzadko widać po mnie uczucia tak wyraźnie, ale wtedy na pewno było widać zniecierpliwienie i niesmak). Naprawdę wydaje mi się, że niektórzy ludzie się nudzą i nie mają już czego wymyślać… Na szczęście reszta nie daje się zwariować i odpowiedzi raczej były: „Yyy… nie, tak nie miałem/nie mam.”

I to jest kolejny punkt, w którym wydaje mi się, że się starzeję… jak czytam niektóre wątki na transowych forach… to myślę, że moje życie jednak było prostsze ;) nie że nie miałem wątpliwości, tylko one były jakieś… inne.
Z takich podobnych, pamiętam jak jakiś czas temu mnie rozwaliło, po prostu powaliło na łopatki takie zdanie: „Niektórzy przestają (brać testosteron) bo zaczynają łysieć i im to bardzo przeszkadza.”… I znów: nie jestem pewien czy potrafię znaleźć tutaj komentarz, który oddałby to co myślę. Dla mnie to by było jakby przestać brać leki konieczne do przeżycia (albo przynajmniej życia w zdrowiu), bo mi pryszcz wyskoczył… No bo naprawdę, włosy? No włosy? Wszystko wszystkim ale… są chyba jakieś priorytety w życiu… Ale spoko, czyimś priorytetem mogą być w sumie włosy. Ale mnie to przypomina uzależnienie od operacji plastycznych.
Wcześniej zacytowane zdanie poprzedzało: „To nie znaczy, że chcą detranzycji.” Odpowiedziałem:
„Nie, to znaczy że chcą zjeść ciastko i mieć ciastko. A gdyby urodzili się jako cis-faceci to co by zrobili gdyby zaczęli łysieć? Usnęliby sobie jądra, bo włosy na głowie są ważniejsze?
No już naprawdę, ale głupszego argumentu niż ten z łysieniem nie słyszałem. Łysienie jest częścią życia sporej części (żeby nie powiedzieć większości) mężczyzn, jeśli ktoś tego nie akceptuje to tak jakby nie akceptował tego, że faceci są na ciele bardziej owłosieni albo że mają niższy głos. No to ej, chcemy wyglądać męsko czy nie chcemy w końcu?”

– dziś myślę, że tutaj się po prostu pojawia dla ts opcja większej ingerencji w swój organizm niż mają osoby cis, albo raczej: niż przyjdzie do głowy osobom cis. I w sumie może dlatego tak mnie to zdanie rozwaliło – ja tam nie chcę mieć nic inaczej niż każdy inny facet. Nawet jakichś dziwnych możliwości. Całkowicie rozumiem walkę z wypadającymi włosami – też ją podejmowałem (i nawet czasem jeszcze nadal coś próbuję), tylko no… no to jest po prostu część życia wielu facetów, moja też akurat i dlatego nie jest mi z tym się jakoś szczególnie trudno pogodzić.

W tym sam poście napisałem jednak też:
„ja np. uważam, że człowiek powinien mieć prawo się zaćpać, zachlać, zabić, pociąć, amputować sobie co tam chce, jeżeli nikogo innego przy tym nie krzywdzi… Co nie zmienia faktu że działania takie są tym czym są… Uważam np. że wszelkie narkotyki powinny być legalne, a hormony dostępne bez recepty – a przy tym nadal uważam, że branie hormonów, potem odstawianie itp. jest zwyczajnie nierozsądne.”
– dokładnie tak uważam. Nie widzę powodu by człowieka z grubsza poczytalnego trzeba było bronić przed samym sobą. (A może taka jest jego lekcja na to wcielenie? Może musi umrzeć z przepicia przedawkowania narkotyków żeby coś zrozumieć?) Tak więc niech tam sobie ludzie oczywiście biorą hormony i odstawiają jeśli chcą – ja uważam to za nierozsądne, ale ludzie mają prawo robić nierozsądne rzeczy. To że w tej kwestii wyrażę swoje zdanie nie jest hejtem (jak ktoś tam zarzucał), jest raczej troską, chęcią wskazania komuś że to może jednak trochę nierozsądne co planuje zrobić… I z drugiej strony rozwalają mnie też opinie jak to nie powinno się dostawać za szybko hormonów itp… No jasne, przed hormonami powinno się odczekać pięćset lat diagnozy i osiągnąć 200% płci docelowej ;) A są przecież kraje gdzie hormony dostępne są bez recepty i jakoś ludzie nie umierają na zmianę płci, i nie robią ani tego ani detranzycji jakoś masowo… „Alles kann, nichts muss” – jak to się mówi po niemiecku. A przynajmniej tak powinno być.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.