Dzisiaj mija rok od pierwszego dnia mojego nowego życia ;) od chwili, od której nie mam żadnych negatywnych myśli na swój temat. To znaczy nie wiem czy można to tak sztywno określić – czy to było dzisiaj rok temu, czy może był to proces, który trwał miesiąc czy dwa, a z resztą jakieśtam mgiełki negatywnych uczuć pojawiały się i później, ale jednak to coś innego, już nie takie jak przed tą datą, dla mnie osobiście to jest pewna rocznica.
I kto powiedział, że na seksie nie buduje się poczucia własnej wartości? ;P
Poza tym, że tak zacytuję znaleziony gdzieś kiedyś komentarz:
„(…) but in seriousness, this is one thing promiscuous sex can do well — bring intimacy and connection between people — truly enjoying them and their company –, and seeing how wonderfully human and beautiful they can be to you, … with people whom you’d normally not ever associate with in „normal” life. personally, i think anything that helps us feel good about each other has something intrinsically good in it.”
Oraz także drugi:
„Dlaczego seks nie może być elementem przyjemności życiowej – tylko wyznacznikiem moralności.”
– DOKŁADNIE! też zupełnie tego nie rozumiem…
Ale wracając do początku notki – poważnie, kolosalny postęp. Wręcz ostatnio stwierdziłem np., że już nie mam potrzeby niczego więcej przepracowywać emocjonalnie – książki jakie miałem na ten temat w folderze „do przeczytania” albo wyrzuciłem, albo przełożyłem do folderu z książkami, które chcę zachować (może kiedyś jeszcze odczuję potrzebę żeby je przeczytać). Chociaż zostało kilka, które mimo wszystko chcę przeczytać – coś o lęku społecznym i coś o akceptacji siebie, ale bardziej z ciekawości niż dlatego, że mam tu jeszcze jakieś potrzeby :) Także super, bardzo się cieszę, że jestem w tym miejscu :)
Skoro już tak tematycznie, to:
„Why I post naked selfies online and you should too” – dobry artykuł, polecam.