Po sprzątaniu – cz. 2 (no nie do końca… ;) )

Niestety na porządki w domu rodzinnym nie miałem tyle czasu… (co na ich pierwszą część). Właściwie wpadłem na 3 dni, z czego połowa to święta no i trzeba było jednocześnie robić wszystko… Zacząłem jednak tym samym schematem: najpierw ubrania, potem książki… Ubrań wielu tam nie miałem, ale nawet z tego co zostało, 1/3 poszła do kontenera itp. A trzy ciuchy postanowiłem wziąć ze sobą, więc jest jakaś rotacja ;) (bo przywiozłem też dwie koszulki, żeby nie musieć wozić na urlopy).
Książki… no właśnie, klucz programu, hehe ;) Jednocześnie robiłem „porządek domowy” tzn. pomagałem mamie w pozbywaniu się. Łącznie, domowych i moich, ponad 100 książek mam do sprzedania/oddania/spalenia… Z czego ponad 70 moich… z czego połowa S. Kinga :P Z jakichś 5 półek (tyle było ostatnio), zostawiłem sobie jedną (i to 1/3 a może nawet 1/2 zajmują książki do przeczytania i też pewnie potem odsprzedania). Tylko jedna (niecała) półka książek do zachowania, to mi się podoba. Ale, przynajmniej na razie, zostawiłem jeszcze trzy książki których nie planowałem – o lęku, strachu, o emocjach… nie wiem… w sumie też nie pozytywne ;) chociaż te o emocjach to można powiedzieć że warto czasem zajrzeć i coś sobie przypomnieć…
Płyty przetrzepałem równo. Z dwóch podłużnych pudeł, zostało jedno (to mniejsze) i to już z płytami czystymi (których też mam duuużo jeszcze, tzn. dvd, pewnie odsprzedam, bo wątpię żebym kiedykolwiek jeszcze tyle nagrał, ale to ich już nie liczę do tego pudełka).
Kosmetyków i elektroniki żadnej więcej tam nie miałem, więc nie ma co opisywać. Za to papierów nie ruszyłem… Wiem, że znów by mi to parę godzin zajęło, a tyle czasu niestety nie miałem… Jedynie sentymentalne jakieś – trochę wyrzuciłem (np. kartki na 18-nastkę itp.), trochę wziąłem ze sobą, żeby tu spokojnie przejrzeć… No i akcesoria do kolorowania – jeszcze trochę pisaków (nawet jak ich tu nie wykorzystam, to tam tym bardziej nie ;) ), mój stary piórnik no i drewniane pudełko w którym miałem długopisy w biurku – tu mi się chyba bardziej przyda.
Przejrzałem też pomniejsze szafki – papier do origami ok, ale go przeniosłem i lepiej ułożyłem (tam gdzie płyty były), a na jego miejsce poszły akcesoria do pakowania (to nawet nie w moim pokoju było, tylko w salonie), inne jakieś śmieci z półki sprzątnąłem, ulotki jakieś z leków pozbierane też w piec, no i ogólnie – jeszcze takie różne drobiazgi, choć też ich dużo tam nie było, częściowo przywiozłem sobie (np. moje śliczne piękne 4 samochodziki z Kinder Niespodzianek, nie oddam! :P ), częściowo do oddania… Właściwie tylko te papiery nie ruszone, no i karty telefoniczne – nie zdołałem pofotografować itp., bo to jednak trochę czasu zajmuje, a i tak jestem z siebie dumny, że tak wiele w tak niewiele czasu mi się udało (sfocić i zważyć te ponad 100 książek… zapakować prawie 20 przesyłek i jeszcze większość z tego wysłać, a ogółem to ponad 350 zdjęć przedmiotów zrobiłem… a to wszystko nie licząc przedmiotów, które oddaliśmy rodzinie, bo tych nawet nie fotografowałem, zabrałem na święta i pokazałem, i chcieli, i jakoś rozporządzą, dobrze, o tyle mniej zachodu z pozbywaniem się, a było tego 4-5 skrzynek…). Uch, no teraz to chyba wreszcie poczułem że nie posiadam już tak wielu rzeczy i że już mi nie ciążą.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii i oznaczony tagami , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.